Witaj w świecie tarota
  Artykuły
 

Artykuł w tygodniku
Nowa Gazeta Jaworska
nr 18/2011








Wywiad w tygodniku
Nowa Gazeta Jaworska
nr 2/2011







W moim mieście jest galeria

 

Zapewne nic odkrywczego w tym stwierdzeniu, bowiem galerię pani Aldony Staroń mamy od dawna przy ul. Kolejowej. Jednak na drugim końcu miasta przy wejściu do Parku Pokoju rozlokowała się nowa galeria pod nazwa „Souvenir”. Jest bardzo młoda, bo istnieje zaledwie od początku sierpnia i jeszcze miejscowi nie zdążyli się do niej przyzwyczaić. Natomiast turyści, odwiedzający przede wszystkim Kościół Pokoju nie omieszkają odwiedzić małego sklepiku albo chociaż obejrzeć wystawę. Właścicielką jest pani Małgorzata Dąbrowa, mieszkanka Jawora,  jaworska „obywatelka świata”, autorka dwóch książek i matka trójki wspaniałych dzieci, dwojga już dorosłych.

A.K. Z wystawy sklepu pod nazwą „Souvenir” uśmiechają się do przechodniów pyzate aniołki i białe bombki choinkowe wydziergane szydełkiem. To wszystko jeszcze w atmosferze minionych świat Bożego Narodzenia, choinki i śniegu na ulicach. Pani Małgosiu, mogę tylko pochwalić pomysł, którym jestem zachwycona. Sklepik z pamiątkami na szlaku z Kościoła Pokoju do centrum, w najpopularniejszym dla turystów miejscu, a w tym z drobiazgami z Jawora, to najlepsza promocja miasta. Czy dużo ma Pani tych pamiątek?

M.D. I dużo i mało. Zależy jak na to spojrzeć. Dużo, bo mamy w ofercie mnóstwo drobiazgów wykonanych rękodzielniczo przez mieszkańców miasta i okolic. Ludzie mogą w ten sposób dorobić do swoich dochodów. Mam na myśli przede wszystkim kobiety, które dziergają, haftują, wyszywają, robią laleczki, okolicznościowe kartki, malują na szkle, drewnie i papierze. To są bardzo wartościowe rzeczy i to nie ze względu na cenę materiału, z którego są wykonane, ale z powodu dobrej energii, przekazywanej przez przedmioty robione ludzkimi rękami, nasycone sercem. I to jest wielką ich wartością, niewidoczną dla ludzkiego oka, ale wyczuwalna instynktownie. A mało? Niewiele jest pamiątek typowych dla miasta . mam trochę widokówek, ale bez większego wyboru, bo nie mają w GCI. Jest po trochę magnesików z wizerunkiem z miasta, jednak idą najbardziej te z wizerunkiem Kościoła Pokoju. Przydałoby się zdecydowanie więcej tego typu i podobnych drobiazgów z miasta, bo ludzie chcą często coś z widoczkiem naszego grodu, szczególnie obcokrajowcy.

A.K. Jest pani osobą aktywną. Jeździ Pani po świecie, to Nowy Jork, to Warszawa. Dlatego zapytam skąd pomysł na galerię w Jaworze?

M. D. Tak widocznie miało być, takie moje przeznaczenie. Bo jak wytłumaczyć moje spotkanie przed laty z chorą Regina z Jawora, której dawano trzy miesiące życia. Kobieta ma nowotwora, z którym walczy od lat, ale był moment, kiedy siły zaczęły ją opuszczać. Pomogli jej ludzie z sangi, do których ją skierowałam. To oni wzięli ją pod opiekę rzeczową i duchową. Należy do niej znana aktorka Małgorzata Braunek, praktykująca medytację buddyjską. Pomogłam Reginie, a ona pomogła mnie, bo to właśnie spod jej rąk wyszły pierwsze wyszywanki, które zaraz znalazły nabywców. Dodam, że Regina doskonale dogaduje się z turystami. Sama biegle włada włoskim, trochę mówi po angielsku i niemiecku. Ma dar pozyskiwania sympatii u ludzi, nawet radzi sobie z Koreańczykami, którzy z wycieczką do mojej galerii zaglądają. Jest dobrym duchem tego miejsca. Cieszę się więc, że często do mojej galerii zagląda. Ona tutaj czuje się doskonale i to ważne, bo oznacza, że to jest dobre miejsce, z pozytywnymi wibracjami. Ze względu na swoje zainteresowania trochę inaczej postrzegam  rzeczywistość, ale kieruję się zawsze chęcią służenia ludziom. Może ktoś uznać, że się przechwalam. Nie mam na to wpływu, a każdy może myśleć jak chce. Ja wiem, że moja filozofia zawiera się w kilku słowach: Możemy sobie pomóc!. To tyle. A pamiętajmy, że po zaspokojeniu pierwszej potrzeby, czyli chleba, człowiek zaczyna poszukiwać czegoś do tworzenia klimatu, do zaspokojenia innych potrzeb, choćby estetycznych Mój malutki sklepik na to pozwala. Każdy może wejść, otworzyć szafy, zajrzeć do nich. Wziąć do ręki przedmioty, pooglądać. A galerię zrobiłam za pieniądze uzyskane ze sprzedaży mieszkania. Jestem jaworzanką od wielu, wielu lat, i kieruje się także patriotyzmem lokalnym, bo nie tylko promuję swoje miasto, ale też pomagam pani Kasi, Basi, Hani, kupując od nich dzieła ich rąk, żeby miały czym zapłacić np. za czynsz.

A.K. Byłam w sklepiku i nie mogłam wyjść, choć nikt mnie nie trzymał. Dziś nic nie kupiłam, ale upatrzyłam sobie kilka przedmiotów. Nie wiedziałam na czym zatrzymać wzrok, bo jest tyle przepięknych drobiazgów. Nie czułam się jednak jak w sklepie, gdzie pani sklepowa koniecznie chce mi pomóc coś wybrać, a ja nie wiem czego chcę, czuję się za bardzo obserwowana. A lubię smakować oglądając. Zdarza mi się przychodzić do sklepu po czapkę, a wyjść z kolejną torebką, najpiękniejszą dla mnie. U Pani w sklepie trafić można na rzeczy, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Czy o to Pani chodziło?

M.D. O to też, ale na pierwszym miejscu stawiam możliwość kupienia pamiątki z Jawora , prezentu dla bliskiej osoby albo dla siebie. Ale ma to być  przedmiot, z tzw. dobrą energią, nie wytwarzany masowo, bezimiennie w milionach sztuk, ale wyjątkowy w swojej indywidualności. A chwile spędzone w moim sklepiku mają dać ludziom moment zapomnienia o problemach, pozwolić im wejść w inną aurę, choć na trochę. Chętnie przyjmuję w komis stare przedmioty, których chcą się ludzie pozbyć, ale nie wyrzucić na śmietnik. To jest trochę jak oddawanie kawałka siebie komuś zaufanemu.

A.K. Zauważyłam na ścianie w galerii obrazy Małgosi Kapłan, współczesnej malarki, pejzażystki. Promuje więc pani sztukę nie tylko użytkową?

M. D. Oczywiście, robiłabym to w szerszym zakresie, gdybym miała możliwości przestrzenne, ale nie mam, bo moja maleńka galeria nie daje mi takich. Należę do fundacji Małgorzaty Kapłan „Kolorowy start” i sprzedając jej obrazy mogę pomagać dzieciom chorym na nowotwory. Mam sporo kontaktów nie tylko w Polsce, ale choćby w Nowym Jorku. Nie myślę oczywiście o wielkich salonach wystawienniczych, ale jeżeli dałoby się zaistnieć z naszym rękodziełem za oceanem w małych ośrodkach, to chętnie się w to włączę. Na razie nie mogę i nie chcę mówić, obiecywać, póki nie mam konkretnych zamówień. To plany dalekosiężne. A bliżej lata chce zrobić markizę nad sklepem i w miarę możliwości wyjść na zewnątrz z ofertą handlową, bo w sklepiku jest mało miejsca. Ludzie pytają o kosze wiklinowe i inne wyroby z wikliny. Nie mam jednak odpowiedniego zaplecza na tego typu towar i żałuję.

A.K. Jakie ma Pani plany? 

M.D. Jestem ciągle w ruchu, Warszawa, Jawor i dom w okolicach Katowic, gdzie planuję uprawy ekologiczne. No i wyjazdy zagraniczne. Energia mnie nie opuszcza. Chcę doprowadzić do rozpoczęcia wspomnianych upraw. Jestem bardzo aktywna  i niech tak będzie, bo nie umiałabym usiedzieć na miejscu. Mam swoją stronę internetową. Tak więc planów mam sporo i pracy wiele, ale pracy się nie boję i mam wielką wiarę w powodzenie moich zamierzeń, chociaż nie ukrywam, że czasami ręce opadają w zetknięciu z biurokracja, jakąś niemożnością ( nie ma takiej możliwości- to dość częste słowa pod moim adresem ze strony miejscowych urzędników).

A.K. Pański optymizm jest zaraźliwy i mnie się udzielił, za co dziękuję i życzę realizacji planów życiowych z sukcesem i miłością najbliższych. Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Aleksandra Klimczyk



Reklama w magazynie Wróżka
nr 5 / 2010









Artykuł w gazecie tematycznej
Centrum Terapii Naturalnej Mandagaz,
z którym współpracuję


 



Reklama na Facebook'u
profil Ośrodka Rozwoju Osobistego Alcha, z którym współpracuję





Reklama w magazynie psychologicznym 'Sens'
nr 4 / 2010

Alcha - Ośrodek Rozwoju Osobistego w Warszawie, z którym współpracuję















Tygodnik Astrologiczny
     'Gwiazdy mówią'

nr 51-52














Reklama w magazynie psychologicznym 'Sens'
nr 2 / 2010

Alcha - Ośrodek Rozwoju Osobistego w Warszawie, z którym współpracuję













 

Kalendarz : Alcha Ośrodek Rozwoju Osobistego
11 - 14 Tarot walentynkowy brak miejsc tarocistka: Małgorzata Dąbrowa
www.alcha.pl/?page_id=52




Ezoteryka kart

Poradnik Psychologiczny SENS  nr 1/2008  

Ezoteryka kart

To sztuka czytania i interpretacji obrazów.
Zaglądanie poza warstwy świata widzialnego
i czerpanie mądrości z tego, co niewidzialne.
To także umiejętność leczenia słowem.

Tarot
 Przemawia do nas językiem podświadomości, archetypów i symboli. Może dać odpowiedź na najprostsze pytanie i pozwala drążyć tajemnice życia. Ułatwia docieranie do prawdy o sobie i zrozumienie procesów, które w nas zachodzą. Jest pomocą w trudnych chwilach, nadzieją w sytuacjach bez wyjścia. Dla jednych to jedyna droga rozwiązania problemów, dla innych czary-mary albo niebezpieczna zabawka. Tarot wzbudzał i nadal wzbudza sprzeczne odczucia i reakcje.

Tajemnicze narodziny
Legenda głosi, że narodził się w Egipcie i był tajemnicą egipskich kapłanów. Istnieją też przypuszczenia, że pierwsze karty powstały w Indiach i to Cyganie przywieźli je do Europy w X wieku n.e. Kart Arkanów Wielkich jest 22, czyli tyle, ile liter w hebrajskim alfabecie, więc łączono go także z żydowską kabałą.
Istnieją jednak poważne teorie głoszące, że to fantazje, bo tarot tak naprawdę narodził się w północnych Włoszech w XV wieku, a nazwa „tarocchi” pojawiła się w następnym stuleciu. Powstał jako talia do gry i był salonową rozrywką arystokratów. W XVI wieku przeniknął do Francji, a potem do innych krajów ówczesnej Europy. Kościół ochrzcił go mianem „Biblii Szatana” i wszyscy, którzy posiadali karty, zostali ogłoszeni heretykami.
Jako pierwszy z kart tarota wróżył w XVIII wieku paryski wróżbita Etteilla. W drugiej połowie następnego stulecia karty te stały się niezbędnym wyposażeniem magów i członków tajnych stowarzyszeń. Mistrzowie Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku zaczęli uprawiać medytację i wizualizację pracując z tarotem, praktykowali także scrying, wchodzenie do symbolicznej przestrzeni kart. 
Tajemnice tarota zgłębiał na początku XX wieku Carl Gustav Jung. Psycholog interesował się ezoteryką, symboliką, snami i astrologią. Zdefiniował archetypy naszej podświadomości, przyporządkował też funkcje umysłu czterem żywiołom.
W latach 60. poprzedniego stulecia fala rewolucji kulturalnej i zwrot w stronę różnych kultur i filozofii oraz magicznego dziedzictwa Europy wznowiły  zainteresowanie tarotem.

Magia obrazów
Każda talia tarota zawiera 78 kart: 22 karty Arkanów Wielkich i 56 kart Arkanów Małych. Te ostatnie, dzielą się na 40 kart liczbowych i 16 kart dworskich.
Wielkie Arkana to symboliczne wielkie tajemnice życia. Oznakowane od 0 do XXI, od Głupca do Świata mogą stanowić interpretację rozwoju duchowego człowieka. W każdej z nich ukryty jest archetyp i każda z nich jest samoistnym bytem. Na stole Maga, karty nr I, spoczywają insygnia będące symbolami czterech żywiołów: Kij – Ogień, Puchar – Woda, Miecz – Powietrze i Moneta – Ziemia. I według tych żywiołów, zwanych Dworami, podzielone są Arkana Małe. Każdy Dwór składa się z karty króla, królowej, rycerza i pazia, które najczęściej opisują ludzi pojawiających się w naszym życiu. Ich dopełnieniem są karty od asa do 10, które odpowiadają na pytanie: jak i co się dzieje?
W praktyce bardzo często jedna karta potrafi odpowiedzieć na setki pytań. W każdym małym kolorowym obrazku zamknięty jest bogaty świat. Dlatego czasami możliwe jest udzielenie szybkiej rady z jednej karty. Jednak jest to niepełna odpowiedź, nie daje bowiem możliwości rozumienia całego procesu. Najczęściej stosuje się różnorodne rozkłady, w których karty układane są w pewnej określonej kolejności. W zależności od pytania czy problemu mogą one zawierać mniejszą lub większą ilość kart i różnić się układem. Istnieje wiele ustalonych systemów o intrygujących nazwach: Siedem pereł Izis, Dwanaście domów, Miecz prawdy, Lustro prawdy. Jednak wielu praktyków intuicyjnie wypracowuje własne sposoby rozkładania kart. Umawiają się z kartami, że rozkładają je tak, a nie inaczej i w określony sposób rozumieją, co znaczy dana karta w pewnym miejscu rozkładu.
Standardowa talia to powstały w XVI wieku tarot marsylski, na którym wzorowano wiele późniejszych kart. Za klasyczną uważa się talię Rider-Waite’a, opracowaną i wydaną sto lat temu specjalnie na potrzeby okultystyczne. 
Mnogość i różnorodność kart – obecnie na świecie dostępnych jest około 300 różnych talii – umożliwia bogactwo interpretacji. Są wśród nich: Tarot Smoczy, Art Nouveau, Kosmiczny, Druidzki, Świetlistej Drogi. Niektóre z kart dają surowe odpowiedzi, inne mają pogłębiony element duchowości, jeszcze inne wprost odwołują się do mitologii. Różne techniki wykonania kart, ekspresja autora i zawartość symboli naprowadzają tarocistów na zupełnie odmienne skojarzenia. Bardzo często używają więc w pracy kilku różnych talii, by zgłębić problem czy też dotrzeć do istoty sprawy z innej perspektywy.

Tarototerapeuci
Kim jest specjalista od tarota? Wróżbitą? Jasnowidzem? Czarodziejem?
To osoba, która ma głęboką intuicję, kontakt z podświadomością, rozumie język obrazów, snów i symboli. Ale też bacznie obserwuje otaczający ją świat, zgłębia tajniki psychiki, pojmuje procesy rządzące życiem ludzkim. Będąc obserwatorem, nadal świadomie przeżywa swoje życie. Jest wszechstronna. Medytuje i kontempluje znaczenie każdej karty, wciąż stara się pogłębić ich zrozumienie. Potrafi połączyć zdobywaną wiedzę z intuicją. Umie słuchać i czekać. I szukając w sobie odpowiedzi na pytania o sens życia, nieustająco się rozwija.
Praca z kartami jest jak terapia, ma na celu pomagać ludziom. Dlatego ktoś, kto ogranicza się do przepowiadania zdarzeń, które nawet mogą się potwierdzić, ale zostawia klienta samego z tymi informacjami, jest tylko wróżbitą. Praktykowanie tarota to nie tylko odczytywanie znaczenia kart. To także narzędzie dla przeprowadzenia procesu zrozumienia i przepracowania problemów i ograniczeń danej osoby, które mają wpływ na jej życie.
Specjalista od tarota na podstawie energii istniejących w danej chwili stwierdza, co człowiek powinien zrozumieć i przewartościować, aby uzyskać równowagę w danej sprawie, osiągnąć harmonię w zewnętrznym i wewnętrznym świecie. Może zasugerować, co spowodują energie pozostawione w stanie nierównowagi. W kontaktach z ludźmi proszącymi o pomoc, praktykujący tarota powinien wykazywać uważność i wrażliwość. Nie może oceniać, straszyć, sugerować podjęcia konkretnych decyzji. Nie powinien przemawiać z pozycji wszechwiedzącego autorytetu, używać ezoterycznego słownictwa. Ponosi absolutną odpowiedzialność za to, co mówi. Subtelna sztuka uzdrawiania tarotem czerpie siłę ze słów.

Małgorzata Dąbrowa, zajmuje się tarotem od 14 lat.
Karty tarota mają w sobie miłość, akceptują, przynoszą ulgę. Dają podpowiedź, mówią o sposobach rozwiązania problemu. Pozwalają towarzyszyć człowiekowi w wejściu w zaciemniony obszar. Kiedy o nim rozmawiamy, możemy wpuścić tam światło. Dotrzeć w trudne miejsca, potem dla bezpieczeństwa pozamykać klapki i oznakować, żeby na przyszłość wiedzieć, co która z nich kryje. Ktoś stoi pod ścianą, ale może usłyszeć: „Popatrz! Za tą drogą, na której stoisz, tam dalej, jest światło. Możesz wybrać tę drogę albo zupełnie inną”. Ludzie nie chcą w to wierzyć, ale zapada im to w pamięć. Dostają nadzieję.
Tarot to akceptacja, poświęcony komuś czas, skupienie. To psychologia duszy.

Tekst:
  Izabela Cisek/ Poradnik psychologiczny SENS


Misja spod znaku tarota

Gwiazdy mówią  nr 44/2008

 

Czemu urzędniczka, żona oficera, matka trójki dzieci miałaby pewnego dnia wyjechać w świat i zacząć zajmować się duchowością? Dlatego, że każdy z nas jest do czegoś powołany w życiu i nikt nie ucieknie przed swoim przeznaczeniem.

"...Będziesz zajmowała się ezoteryką, wyjedziesz za granicę i zaprzyjaźnisz się na wiele lat z osobą duchową, a potem ludzie będą o Tobie czytać w gazecie..." - Takie rewelacje usłyszała piętnaście lat temu Małgorzata Dąbrowa od pani Grażynki, pracownicy szpitala i jednocześnie tarocistki, u której całe miasteczko zasięgało porad. Wróżkę przyprowadził do domu mąż, trochę dla draki. Nie wypadało odmówić. Siedziała więc grzeczne i słuchała bajkowych opowieści o swojej przyszłości, w duchu pękając ze śmiechu. Teraz sama często jest w roli pani Grażynki: opowiada ludziom ich historie, a oni słuchają jej jak bajarki. W tej "bajce" jest zawsze ta sama puenta - w każdej chwili masz szansę zmienić swoje życie, wystarczy tylko wykazać odwagę i przyjąć z otwartym sercem to, co mówią karty. Jednak zanim zaczęła pomagać ludziom, sama zaprzyjaźniła się z kartami i dzięki nim przetrwała trudne chwile.

Karty i buddyjski mnich
Wróćmy do Małgorzaty sprzed piętnastu lat, do momentu, kiedy, ubawiona seansem, pożegnała wróżkę. To, co zrobiło na niej wrażenie tamtego wieczora, to same karty tarota. Nie mogła przestać o nich myśleć. W niedługim czasie sytuacja materialna rodziny Małgorzaty nieoczekiwanie uległa zmianie. Los zaczął się odwracać. Wtedy ze Stanów zadzwonił dawno niewidziany kolega męża i zaproponował pomoc. Nie było wyjścia, Małgorzata musiała jechać sama za ocean. Przed wylotem do USA pojechała po wizę do Krakowa,
i tam kupiła talię tarota - taką, jakiej używała pani Grażynka. Praca był ciężka. Wieczorem Małgorzata wracała do swojego pokoju zmęczona, siedziała potem samotna i smutna. Nie znała nikogo, więc dla relaksu zaczęła poznawać znaczenie kart. Wieczorne rozmowy z tarotem stały się dla niej czymś więcej niż tylko zabiciem czasu; czuła, że nie jest już sama. Przez pół roku codziennie wieczorem zaglądała do kart, szukała w nich siły, by przetrwać. Potem zaczęła poznawać ludzi, opowiadała im o swojej karcianej pasji i nieraz proszono ją o wróżbę. Tak się zaczęło. Wreszcie karty przyciągnęły do niej duchowego przewodnika. Przyjaźń z Iwoną Jushin Zrałek, buddyjskim mnichem zen sprawiła, że Małgorzata zaczęła medytować. To był pierwszy krok w jej duchowej podróży.

Jej miejsce na Ziemi
Gdy po kilku latach skończyły się kłopoty finansowe, Małgorzata mogła wrócić do pracy na etacie. Jednak nie była już tą Małgorzatą sprzed piętnastu lat, sprzed tarota. Nie mogłaby odbębniać pracy od 9 do 17, nie teraz, gdy wreszcie znalazła swoje miejsce na Ziemi. Choć wróżenie nie zapewnia bezpieczeństwa finansowego, jednak daje jej coś o wiele ważniejszego: poczucie, że wypełnia swoje powołanie. Za pieniądze całego świata nie kupisz satysfakcji, kiedy ktoś przychodzi i mówi, że dzięki twoim kartom jeszcze żyje. Tak było na przykład z Leną, która przed kilkoma laty podczas pierwszej wizyty u Małgorzaty Dąbrowy usłyszała, że czeka ją wiele sukcesów i wystaw za granicą. Potem wykryto u niej nowotwór. Przez cały czas trwania chemioterapii i podczas operacji malarkę trzymały przy życiu słowa, które usłyszała od tarocistki. Nawet w najtrudniejszych chwilach nie poddawała się, przekonana, że nie nadszedł jeszcze jej czas. Przecież nie miała obiecanej przez wróżkę wystawy! - W drodze ze szpitala do domu przyjechała do mnie z mężem. Chciała podziękować za siłę, jaką dostała podczas seansu. To dowód na to, jak wielką moc mają słowa - mówi wróżka. Małgorzata jest przekonana, że każdy wróż powinien absolutnie akceptować klienta. - Nie wolno nikogo oceniać, trzeba przyjąć go takim, jakim jest. Ludzie mają różne problemy i troski. Czasem może mi się nie podobać ich postępowanie, ale subiektywne odczucia muszę odłożyć na bok. Nie jestem sędzią. Moim zadaniem jest wysłuchać, zrozumieć i sprawić, by człowiek, który przyszedł po pomoc, przyjrzał się swojemu życiu z dystansu i zobaczył rozwiązanie. Ale aby tak się stało, on musi się otworzyć, a zrobi to tylko wtedy, gdy będzie się czuł akceptowany.

Dyplom z uczucia
Świadomość tego, że aby pomóc człowiekowi, trzeba przede wszystkim poznać siebie sprawiła, że Małgorzata Dąbrowa poszła do szkoły. Ukończyła studium psychotroniczne. - Nie odważyłabym się pracować z ludźmi, nie mając podstaw i uprawnień do wykonywanego zawodu. Tematem jej pracy dyplomowej była miłość i jej aspekty w tarocie. Wróżba pani Grażynki sprawdziła się co do joty - z wyjątkiem tego fragmentu o artykule w prasie. Do dziś.

tekst: Iza Dajwłowska






Gwiazdy mówią

wydanie specjalne nr 2/2009


Sylwetki 41 godnych polecenia astrologów, numerologów, tarocistów, jasnowidzów...

strona 11, Małgorzata Dąbrowa, tarot



 

 




 
  Stronę odwiedziło już 31282 odwiedzający (84201 wejścia)  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja